Recenzja powieści „Kwiat kalafiora”


 
kwiat_kalafiora_recenzja_logo.jpg     „Jeżycjada” – seria autorstwa Małgorzaty Musierowicz może kojarzyć się ze starymi książkami XX w., których czas dawno minął. Już na wstępie napiszę: To nieprawda!
    Jedna z moich ulubionych powieści tego cyklu, „Kwiat kalafiora”, opowiada historię Gabrieli Borejko, niezwykłej dziewczyny czytającej Arystotelesa. Lubisz ją już od pierwszej strony, tak jak wszystkie Borejkówny, które nie są dla ciebie jedynie postaciami literackimi, a przyjaciółkami. To niesamowite wrażenie sprawia, że od tej książki bardzo trudno jest odejść, a zatapia się w jej lekturze z uśmiechem na ustach dzięki poczuciu humoru, z jakim została napisana.
     Oprócz tych wszystkich niewątpliwych zalet, „Kwiat kalafiora” zaznajamia nas z PRL-em, dowiadujemy się, w jakich czasach żyli nasi rodzice, dziadkowie.
 
 
     Jeśli jeszcze nikogo nie zachęciłam do lektury, napiszę, iż to dzieło zawiera w sobie ważną prawdę życiową: wyjątkowy nie znaczy gorszy. Oczywiście nie jest to jedyna istotna myśl wyrwana ze stronic opowieści o rodzinie z Poznania (bo tam mieszka), ale pozostawiam wolne pole do popisu waszej wyobraźni.
 
     Bardzo polecam książkę „Kwiat kalafiora” i wszystkie inne części wszystkim molom książkowym.
 
Zosia Krupińska, 8d