Leon zawodowiec
Co piątek z rodzicami urządzamy sobie rodzinne „Wieczory filmowe”. Akurat tego wieczoru była moja kolej na wybór filmu, więc losowo zdecydowałam się na film w reżyserii Luca Bessona pt. „Leon zawodowiec”. W skrócie tata opowiedział mi, że jest on o zabójcy, Leonie (Jean Reno), który niespodziewanie musi przyjąć wyzwanie, jakiego się nigdy nie spodziewał. Nie pożałowałam swojego wyboru.
Film opowiada o płatnym zabójcy, Leonie, który jest mistrzem w swoim fachu. Jednak jest on na swój sposób honorowym człowiekiem, nie pije i nie pali, nie zabija kobiet ani dzieci. Pewnego dnia sąsiadka głównego bohatera, Matylda (Natalie Portman) wychodzi na zakupy. Podczas jej nieobecności skorumpowana policja zabija całą jej rodzinę. Wracająca do domu dziewczyna wie co się dzieje, ale jak gdyby nigdy nic idzie dalej przez korytarz, staje pod drzwiami Leona i puka. W tym momencie moje emocje sięgały zenitu: czy Leon otworzy drzwi, czy nie? Niestety muszę tu zaspoilerować, ponieważ inaczej nie będę miała jak opowiedzieć dalszego ciągu akcji. Leon zdecydował się uratować Matyldę przed policją. Jednak co dalej? Nigdy przecież nie wychowywał dziecka. Dziewczynka nie chce go opuszczać, więc w końcu zawierają układ… Jest on bardzo ciekawy, mianowicie mężczyzna ma nauczyć nową podopieczną jak korzystać z broni, za to ona będzie go uczyć czytać, będzie robić zakupy i pranie. Tak dziwaczny duet na pierwszy rzut oka współpracował ze sobą idealnie, Matylda pomagała kompanowi przy zleceniach zmylając cel swoim głosem, by otworzył jej drzwi, dzięki czemu Leon mógł go łatwiej „sprzątnąć”, za co w zamian razem praktykowali strzelanie i obsługę różnych broni na dachu wysokiego budynku. Nie chcę zdradzać całej akcji, bo dla mnie przyjemnością było oglądanie zabawnych scen z przebieraniem lub zwrotu akcji pod koniec filmu, jednak muszę dodać, że dwunastolatka pragnie pomścić zamordowanego przez policję młodszego brata, z którym była bardzo związana i udaje się jej to, ale w jaki sposób? To już odkryjecie sami jeżeli obejrzycie film. Pokazanie relacji między dorosłym mężczyzną i małą dziewczynką było dla mnie czymś ogromnie wzruszającym. Reżyser ukazał, że miłość tak naprawdę nie zna takich przeszkód jak wiek. Matylda wiele razy wyznawała Leonowi swoje uczucie do niego, ale on nie był przyzwyczajony ani nauczony kochać kogoś innego, niż swoją roślinkę doniczkową, o którą bardzo dbał, dziewczynka poza pisaniem i czytaniem nauczyła go również uczuć.
Podsumowując, ten film polecam tak naprawdę każdemu, pokazuje piękną relację między dwojgiem bardzo różniących się od siebie ludzi. Warto obejrzeć go z bliskimi i przeżywać napięcie, radość, smutek i ekscytację razem. Moim zdaniem jest to świetna ekranizacja dla osób lubiących filmy akcji, która jednocześnie jest wzruszająca i w jakimś stopniu nawet romantyczna. Wybierając tę propozycję na wieczorny seans na pewno nie pożałujecie.
Zuzanna Filipowska 8b