Taniec cieni
„Elitarna szkoła baletowa i jej mroczne sekrety…”
Czyli „Taniec cieni” autorstwa Yeleny Black!
„Taniec cieni” zakupiłam w wakacje parę lat temu, będąc bodajże w Międzywodziu. Był to okres, w którym uczęszczałam na zajęcia baletowe, dlatego niemalże od razu chwyciłam za tomik i poszłam do kasy, aby go zakupić. Niestety moje zafascynowanie tym tytułem zniknęło, wraz z powrotem do domu znad morza. Całe szczęście nie został on wyrzucony, a ja po 4 latach w końcu zabrałam się za przeczytanie go. Szczerze i z ręką na sercu jestem sobie wdzięczna, że nie rozpoczęłam mojej przygody z „Tańcem cieni” od razu po zakupie. Chyba nieźle bym się zawiodła, gdyż książka jest przeznaczona zdecydowanie dla starszych i dojrzalszych emocjonalnie czytelników. Jest thrillerem psychologicznym, w dodatku nawiązującym klimatem do filmy „Czarny łabędź.” Trzyma ona w napięciu aż do samego końca, przy czym w pierwszych rozdziałach nie za bardzo wiemy, o co w niej chodzi. Można to uznać za wadę, jednak ja widzę w tym zaletę. Mianowicie, gdy akcja nieco się rozkręci, a pewne wątki zostaną wyjaśnione — nagle rozumiemy cały sens i przesłanie autorki. Miałam moment, w którym zastanawiałam się nad zostawieniem tego tytułu, ale na szczęście byłam cierpliwa, co (jak się później okazało) było na moją korzyść. Wam również radzę być wytrwałym w czytaniu tej książki, a na pewno nie pożałujecie!
„Vanessa Adler dostaje się do renomowanej Nowojorskiej Akademii Baletowej. Ma taniec we krwi, ale powód, dla którego ubiegała się o przyjęcie, nie ma nic wspólnego z talentem. Vanessa chce za wszelką cenę rozwikłać zagadkę zniknięcia swojej siostry. Akademia okazuje się ponurym miejscem naznaczonym skandalami, pełnym rywalizacji i zawiści. Charyzmatyczny kolega, Zep Gray, oraz bezlitosny choreograf raczej nie ułatwią jej osiągnięcia celu, a każdy krok Vanessy może być ostatnim…”
Karolina Wilk 8a