To tylko sen...


 

To tylko sen...

    Dzień dobry, chciałabym opowiedzieć wam o moim dość nietypowym, ale również wstydliwym dla mnie hobby. Chcę wam opowiedzieć trochę o świecie, w którym znikam, gdy potrzebuję na chwilę się odciąć i powiedzieć sobie chwilowo stop. Może z polskiego dobra nie jestem, ale wyobraźni mi nie brak, dzięki której potrafię wcielać się w danego bohatera i opisywać jego styl bycia i uczucia. Tak chodzi mi o pisanie książek czy inaczej powieści.
 
    Celem jest udowodnienie tego, że nie trzeba być kimś wielkim by stworzyć coś co porusza emocje innych. Przez epidemię życie każdego z nas się zmieniło, niektórych mniej a niektórych bardziej co mogło wywołać zmianę naszego zachowania czy myślenia. W tej sytuacji ważne jest, aby mieć coś co nas podtrzymuje i daje nam powód do szczęścia.
 
    Od dzieciaka ciągnęło mnie do wymyślania historyjek czy po prostu pisania krótkich powieści. Odcięcie od znajomych i przyjaciół sprawiło, że zaczęłam inaczej patrzeć na świat więc postanowiłam zrobić coś abym czuła się dobrze. Wymyśliłam więc historię, o pewnej dziewczynie która ma bardzo ciężką przeszłość jak i przyszłość. Wydaje się, że jest to jedna z wielu książek o takiej tematyce, ale jednak czymś się ona różni. Może się wydawać, że pewne wątki są fantastyczne, lecz chcąc czy nie chcąc takie rzeczy dzieją się w realnym świecie. Jest to historia, w którą wplotłam kilka moich przeżyć oraz osób które naprawdę istnieją. Zrobiłam to by móc bardziej wcielić się w główną bohaterkę i móc opowiadać o niej swobodniej niż miałabym cały czas coś wymyślać. Tworząc główną postać wzorowałam się trochę na sobie oraz ważnych dla mnie osobach by stworzyć osobę, która mówi “poddaję się” lecz tego nie robi. Chcę pokazać, że nie zawsze każdy uśmiechający się człowiek jest szczęśliwy, może tak się tylko wydawać, ale tak naprawdę krzyczy w środku. Chcę pokazać, że mimo ogromnych szczytów jakie daje nam życie, i tak można się na nie wspiąć. Że na końcu tęczy nie zawsze czeka szczęście, lecz po deszczu zawsze wychodzi słońce. Chcę przedstawić, jak działa na człowieka oddalenie od osób ważnych dla nas bądź ich odejście. Na chwilę obecną moja książka nie jest jeszcze skończona, ale jest to spowodowane brakiem weny. Nie raz pisałam rozdziały bez niej a potem przy czytaniu ich nie miały sensu. Nie mam planu na całą książkę, mam wymyślony początek oraz zakończenie, aby móc pisać od razu bez główkowania co ma się wydarzyć dalej. Tak jest prościej i o wiele lepiej jest opisywać przezywane emocje. Podsumowując jest to książka trochę o temacie psychologicznym a kilka wątków przydarzyło się naprawdę, a większość nich przeżyłam sama. Nie chce opisywać głównej bohaterki jako mnie, chce przedstawić całkiem inną osobę. Przeplatanie wątków które się wydarzyły i tych które są wymyślone nadają jej charakter i wywołuje poruszenie emocjonalne. Jeśli uda mi się ją wydać, spełnię marzenie, jeśli nie, będę próbować dalej. W końcu nigdy nie można się poddawać.
 
    Nie ważne co się w życiu dzieje, nie można zapominać o tym kim jesteśmy, a tym bardziej zapominać o innych. Czasami można kogoś uratować nie wiedząc o tym.
 
    Przedstawiam wam fragment mojej jeszcze nie skończonej książki i z góry uprzedzam, że nie jest do końca jasny, ale to tylko dlatego że wyjaśnienie całej sprawy sprawiłoby, że przestałoby mieć to sens. Mam nadzieję, że kiedyś będziecie mogli przeżyć tą historię wraz z główną bohaterką i znaleźć tę książkę na sklepowych półkach. 
 

 

to_tylko_sen-logo.jpg    […] Tyle razy musiałam się zbierać, że jeśli rozsypię się jeszcze raz, raczej nie będzie czego zbierać. Znalazłam osobę, która zastępowała mi brata i pozwalała się śmiać czy choćby uśmiechać. Po prostu był przyjacielem. Był przy mnie zawsze, nawet wtedy, gdy wyżywałam się na nim psychicznie wyzywając go i wpędzając go w poczucie winy. Akceptował mnie i wszystko co się ze mną działo. Po prostu był... No właśnie był... Kilka dni temu poleciał do stanów nagrywać swoją płytę. O 3:37 dostałam wiadomość: “-skończyłem nagrywać”, a dwie minuty później: “- Dasz sobie radę sama, zawsze dawałaś”. I wtedy zrozumiałam..., że kolejna bliska mi osoba odeszła.