Słowa na wolności


 

Słowa na wolności – nasi uczniowie znów się rozpisali!

 
 
 
W tym roku szkolnym postanowiliśmy poruszyć temat wolności, tolerancji i równości. Z kreatywnych pomysłów młodych ludzi, garści inspiracji polonistycznych i ogromnej odwagi, zrodziła się nowa książka – zapowiada się bardzo ciekawie.
 
Druga książka!
 
W poprzednim roku szkolnym nasi uczniowie po raz pierwszy zmierzyli się z pisarskim rzemiosłem. Postanowiliśmy wykorzystać trudny czas pandemii i zamknięcia w domu, by stworzyć coś wyjątkowego. Tak powstały nasze „Opowiastki z czasów pandemii” – pierwsza książka Rozpisanej Siódemki. Tym razem postanowiliśmy pójść o krok dalej. Uwolniliśmy słowa i tak powstała zupełnie nowa książka, w której znalazło się 27 świetnych i bardzo różnorodnych opowiadań. Do pisarskiej zabawy zaprosiliśmy również inne szkoły. Nasi młodzi pisarze poruszyli temat wyobcowania, wyśmiewania, bezlitosnej krytyki, ale ich opowiadania niosą w sobie także odrobinę nadziei.
 
Mały debiut aktorski
 
Jako że poruszamy ważne tematy społeczne, to chcieliśmy również dotrzeć do wyobraźni naszych odbiorców poprzez formę wizualną. I tak właśnie powstał krótki filmik promujący akcję, ale przede wszystkim – tolerancję. Uczennice i uczniowie świetnie sobie poradzili przed kamerą, choć jest to przecież nie lada wyzwanie. Całość nakręcił i zmontował zdolny szczeciński operator – Jakub Boruń.
 
Żaneta Juszkiewicz
 
Fragmenty opowiadań:
 
Stanisław Szpalerski
„Nie można wyśmiewać rzeczy, na które nie mamy wpływu. Nikt z nas nie wybierał, gdzie się urodzi, w jakiej rodzinie i jak będzie wyglądał. Nie można oceniać jego sytuacji majątkowej i w ogóle po co coś lub kogoś wyśmiewać? Moi koledzy – wszyscy chcą być tacy sami. Mieć takie same rzeczy, zainteresowania, słownictwo, tak samo spędzać czas. I mój kolega Sfinks nawet gdyby zrobił wszystko, aby być taki jak oni, to nie udałoby mu się to. Na szczęście on ze swojej inności uczynił zaletę. Ma bardzo silną osobowość. Mówi, że od kiedy pamięta, był obiektem kpin i żartów, dlatego nie zwraca już na nie uwagi. Skupił się na rozwijaniu pasji, a jest nią między innymi nasza drużyna. Sfinks jest oczytany i bardzo mądry. Tak po kociemu, umie każdemu doradzić i wesprzeć, ale też zmotywować. Niestety jest słabego zdrowia, ma bardzo delikatną budowę i w klimacie, w którym żyjemy jest mu ciągle zimno. Dlatego ma kilku zaufanych wybrańców – w tym mnie, którzy pomagamy wdrażać jego pomysły w życie.
 
Niewidzialna łapa to tajna grupa kotów, które nie chcą być „jak wszyscy”. Chcemy być dobrzy i tolerancyjni. Chcemy być sprawiedliwi i pomocni. Przeprowadzamy często akcje pod osłoną nocy”.
 
Hanna Roszatycka
„I poszłyśmy. Razem stanęłyśmy do walki z wrogimi oddziałami. Na początku każdej walki krzyczałyśmy:
 
– ZA NAS, ZA OJCZYZNĘ, ZA WOLNOŚĆ!
 
Ala jako dowódca sprawdzała się doskonale. Nareszcie po wielu miesiącach walk i bitw, udało się. Najeźdźcy się wycofali. Wygrałyśmy! Zaczęłyśmy się śmiać, przytulać i krzyczeć z radości.
 
– Udało się!
 
– Wygrałyśmy!
 
– Super!
 
Przy tych wszystkich podskokach Ali spadły wąsy. Żołnierze spojrzeli po sobie, a my stanęłyśmy w szeregu ze spuszczonymi głowami. Jednak ja postanowiłam podnieść głowę.
 
– A masz coś do dziewczyn? – Zapytałam. – Ala poprowadziła nas do zwycięstwa. Wygraliśmy! Zmieniliśmy przyszłość. Mieliśmy przegrać, ale się udało!
 
I to ostatnie słowa, które pamiętam na polu bitwy. Później stałyśmy w centrali dowództwa i słuchałyśmy słów:
 
Chciałbym wręczyć te odznaczenia tym wspaniałym dziewczynom, które poprowadziły nas do zwycięstwa – to był głos Piłsudskiego. – To wspaniały dzień, ponieważ nie dość, że wygraliśmy powstanie, to jeszcze kobiety zyskały równe prawa z mężczyznami”.
 
Amelia Ruchlicka
„– Biegnij szybciej, nie mogą nas złapać! – krzyknął Kucyk, który pędził kilka metrów przede mną. Czułem ogromny stres, bałem się, że ktoś nas przyłapie i skończymy w areszcie.
Mój oddech był niesamowicie przyspieszony, a serce biło jak oszalałe. Zahaczałem nogami
o gałęzie oraz korzenie drzew, ale na szczęście ani razu się nie przewróciłem. Nagle, naprawdę nie wiem, dlaczego, przypomniałem sobie moje dzieciństwo.
 
Przedszkole. Byłem wyśmiewany przez chłopców. Wolałem bawić się z dziewczynkami, ubierać lalki i urządzać przyjęcia herbaciane, zamiast kolekcjonować karty piłkarskie
oraz plastikowe samochodziki jak moi „koledzy”. Kilka razy słyszałem rozmowy dorosłych, które mnie dotyczyły. Wtedy ciężko było mi pojąć, o co w nich chodziło, ale często powtarzała się fraza „kiedyś z tego wyrośnie”.  Co zabawne, nie stało się tak i dalej różnię się od większości moich rówieśników.
 
Biegłem dalej, byłem zmęczony. W którymś momencie zauważyłem tabliczkę z napisem „Bundesrepublik Deutschland”. Poczułem ulgę. Kucyk posłał mi łagodny uśmiech. Pozostało nam tylko udać się do jego brata Tomka, u którego mieliśmy tymczasowo zamieszkać.
 
– Ty w ogóle wiesz, gdzie znajduje się to mieszkanie? – zapytałem.
 
– Spokojnie, mam mapę – odrzekł Kucyk.
 
– Zważając na to, że jest rok 2028, to zdanie brzmi nieco archaicznie – zaśmiałem się.
 
– Musieliśmy zostawić telefony, żeby władze nas nie namierzyły, dobrze o tym wiesz – chłopak spoważniał. – Chwilowo brak nam czasu na jakieś żarty. Teraz musimy udać się na dworzec, kupić bilety i wsiąść w pociąg jadący do Berlina.
 
Podziwiałem obrazy, które przelatywały za oknem. Marzyłem o namalowaniu ich.
Lasy, pola, łąki, czasami pojedyncze domy w oddali – wszystko wydawało mi się jakieś takie weselsze niż widoki z mojej ojczyzny”.
 
Antek Kućko
„Zanim zapadł zmrok, Jordan uświadomił sobie, że nie nadaje się do pracy na stacji benzynowej, w salonie samochodowym. Nie będzie się także nadawał do sprzedaży pieczywa, odzieży w second-handzie, ani nie może też pilnować samochodów na strzeżonym parkingu. To był dla niego trudny dzień. Nie dość, że nie nastąpił żaden przełom w jego staraniach, to na domiar złego miał przemoknięte od topniejącego śniegu buty. Zdał sobie też sprawę z tego, że przez cały dzień nie jadł nic poza śniadaniem. Jako że dom Jordana znajdował się zaledwie kilka kilometrów od centrum Szczecina, postanowił wrócić tam piechotą, a zaoszczędzone na bilecie pieniądze wydać na kolację po ciężkim dniu. Wstał z przystanku i skierował się ku domowi. Szedł już dobrą chwilę, ale śnieg padał coraz mocniej, a jemu było coraz zimniej. Przyśpieszył kroku, prawie biegł, gdy nagle poślizgnął się i upadł ciężko na ziemię. Stracił przytomność”.